Szczepienia – wiedza czy poglądy?
Tytuł niniejszego artykułu, pomimo kontrowersji, jakie za sobą niesie, nawiązuje do słów dyrektora Uniwersytetu Warszawskiego, profesora Szymona Malinowskiego, który poświęcił całe lata swojego życia teorii i praktyce naukowej. Naukowiec ten, obserwując społeczeństwo, stwierdził, że: ,,Ludzie mają nie wiedzę, ale poglądy. Nie wiedzą, ale myślą, że wiedzą lepiej”.
Powyższe stwierdzenie wpisuje się w hipotezy na temat szczepień. Ludzie niewiele wiedzą o szczepieniach, ale swoje decyzje, dotyczące profilaktyki chorób zakaźnych, uzależniają od swoich poglądów. Można zauważyć, że owe poglądy zostały ugruntowane na podstawie podejrzeń, przesłanek lub błędnych przekona. Na szczęście, większość pacjentów (rodziców dzieci podlegających szczepieniom) chętnie wyraża zgodę na szczepienia, wierząc, że jest to najlepszy sposób zabezpieczania ludzi przed kalectwem lub śmiercią.
Niestety, zdarzają się rodzice, którzy przychodzą ze swoimi dziećmi do lekarza pediatry i, podważając zasadność wiedzy medycznej lekarza, twierdzą, że szczepienia wiążą się z ryzykiem zdrowotnym. Jak to możliwe, że lekarz pediatra i pielęgniarka rodzinna (szczepiąca), jako specjaliści ds. szczepień, nie mają autorytetu wśród swoich pacjentów? Skąd się wzięły, wszechogarniające nas w dzisiejszej rzeczywistości świata, podejrzliwość i nieufność?
Dla nas, pracowników medycznych, nieufność ze strony pacjentów jest nie do zaakceptowania. Pacjenci z założenia przychodzą do przychodni po zdrowie, bezpieczeństwo, w tym po pomoc dla swoich dzieci. My, pracownicy medyczni, jesteśmy dla innych, wybraliśmy ten zawód po to, żeby pomagać ludziom, nie szkodzić.
Zdarza się, że przychodzą do gabinetu szczepień rodzice (niektórzy nawet związani z jakąś dziedziną medycyny) i - podpierając się autorytetem Internetu lub swoich znajomych, w tym także lekarzy i pielęgniarek innych specjalności, tudzież położnych - kwestionują zasadność i bezpieczeństwo szczepionek. Tymczasem najlepsze zabezpieczenie przed chorobami można uzyskać poprzez sztuczne uodpornienie bierne i czynne. Celem tego artykułu nie jest wyjaśnianie tego, na czym polegają oba te mechanizmy. Wspomnę jedynie w tym miejscu, że uodpornienie czynne, inaczej szczepienie, polega na podaniu fragmentu drobnoustroju lub jego całego organizmu, odpowiednio unieszkodliwionego po to, ażeby wywołać odpowiedź komórkową lub/i humoralną. Owa odpowiedź ma za zadanie chronić zdrowie, a nade wszystko życie ludzkie.
Na ogół dzieci po narodzeniu posiadają odporność przekazywaną im w sposób naturalny od matki. To właśnie z mlekiem swojej matki również otrzymują pewne przeciwciała, które chronią je przed wieloma chorobami. U części dzieci natomiast – co potwierdza hematolog, onkolog dr n. med. Janina Marta Choma – po urodzeniu nie występuje odpowiednia liczba tych komórek krwi, które odpowiadają za odporność. Między innymi z tego powodu szczepienia są wskazane zaraz po narodzeniu.
Zwłaszcza w dobie paraliżującego życie ludzi koronawirusa, szczepienia stają się koniecznością. Warto zauważyć, że w dobie pandemii Covid–19, szczepienia zostały wznowione już 18 kwietnia 2020 roku. Minister Zdrowia i Główny Inspektor Sanitarny, w oparciu o stanowiska: Zespołu ds. Szczepień Ochronnych, Polskiego Towarzystwa Wakcynologii oraz kluczowych instytucji zdrowia publicznego (WHO, CDC, NHS, NCIRS), zalecili wznowienie realizacji szczepień obowiązkowych w ramach Programu Szczepień Ochronnych, ze szczególnym uwzględnieniem dzieci do lat 2. Niektórzy rodzice żądają rozdzielenia szczepień, nie bacząc w swej niewiedzy na to, że warunkiem uodpornienia jest podawanie szczepionek w ustalonych przez naukowców odstępach czasu. Warto zatem podkreślić, że system immunologiczny dziecka w okresie od drugiego do szóstego miesiąca życia reaguje na 10 000 antygenów jednocześnie. Szczepionki, które są podawane w tym okresie zgodnie z zaleceniami obowiązującego kalendarza szczepień, angażują mniej niż 0,01% zdolności reagowania systemu immunologicznego1. Takie są fakty naukowe, zbadane, dowiedzione i potwierdzone przez teorię i praktykę ludzi, którzy swoje życie poświęcili badaniom na rzecz niesienia pomocy innym. Pracując od kilku lat w gabinecie szczepień wraz z moimi współpracownikami – lekarzami pediatrii – zastanawiamy się nad tym, jakie złe moce są odpowiedzialne za ruchy anty-szczepionkowe, niewiedzę i absurdy przekazywane sobie nawzajem przez rodziców, bądź co bądź zalęknionych, ale przecież zatroskanych o swoje dzieci.
dr n. społ. Anna Bednarczyk specjalista pielęgniarstwa rodzinnego